Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Złego zalały i lud bodaj głowę
Wznosi wśród klęski i krwawej pożogi,
       25 Mrąc w ziemi kłosach i ziemi owocach,
Mrąc w stadach bydła i niewiast porodach,
Płonnych od kiedy bóg ogniem zionący
Zaciężył srogą nad miastem zarazą,
By grody Kadma pustoszyć, a jękiem
       30 Czarne Hadesu wzbogacić ostępy.
Choć więc my Ciebie nie równamy bogom,
Ani te dzieci, siedliśmy w tych progach,
Bo Ciebie pierwszym mienimy wśród ludzi,
Wśród ciosów życia i wśród nieba gromów.
       35 Tyś bo przybywszy, gród stary Kadmosa
Od strasznych ofiar dla Sfinxa wyzwolił,
Nic od nas wprzódy się nie wywiedziawszy,
Ni pouczony; nie! z ramienia bogów
Dałeś nam życia ochłodę i ulgę.
       40 A więc ku Tobie, któryś nam najdroższym,
Ślemy, Edypie, tę prośbę błagalną,
Byś nas ratował, czy z bogów porady
Znajdując leki, czy z ludzi natchnienia.
Bo przecież widzę, jako doświadczonych
       45 Rady najlepszym poprawy zadatkiem.
Nuże więc, mężom ty przoduj, skrzep miasto,
Nuże, rozważnie działaj, bo ta ziemia
Zbawcą Cię mieni za dawną gotowość.
Niechbyśmy rządów Twych tak nie pomnieli,
       50 Iż po naprawie upadek nas zgrążył;
Ale stanowczo wznieś gród ten ku szczęściu.
Z ptakiem tu dobrej nastałeś Ty wróżby
I dziś dorównaj tej szczęsnej przeszłości.
Bo jeśli nadal zachowasz ster rządów,