Strona:PL Sofokles - Edyp Król.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
kapłan.

O tak! wraca z radosną wróżbą — gdyż inaczej
Nie otoczyłby skroni gałązką oliwy.

edyp.

Wnet usłyszym, gdy zbliska na głos nasz odpowie.

do zbliżającego się Kreonta.

O książę, nasz pokrewny, synu Menoceja,
W jakiejże wyrok Feba niesiesz nam osnowie?

kreon.

W dobrej, bo nad trudnością góruje nadzieja,
Ze do prawdy i skutku prostą trafim drogą.

edyp.

To, coś rzekł, nie jest dla mnie otuchą ni trwogą.

kreon.

Chcesz-li słów przyniesionych nie taić nikomu,
Powiem wobec nich — nie chcesz? racz ztąd wnijść do domu.

edyp.

Mów tu i wobec wszystkich — bo za ich cierpienia
Chętniebym dziś poświęcił wszystkie moje tchnienia.

kreon.

Oto co bóg rzekł: Zbrodnia niesłychana
Gnieździ się w Tebach bez pomsty i kaźni.
Spełnić ją wyrok kazał najwyraźniej.

edyp.

Jakaż kaźń — za co ma być wykonana?

kreon.

Śmierć lub wygnanie — bo nas ciężka plaga
Ściga, krew wreszcie w pomście krwi wymaga.

edyp.

Któż legł, kogo bóg zabójcą oznacza?

kreon.

W Laju przed laty mieliśmy władacza.
Nim tron nasz został w twoją moc oddany.