Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofokles - Antygona.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Że jej spólniczką była w tym pogrzebie.
Wołać mi tamtą, którą co dopiero
       490 Widziałem w domu zmieszaną, szaloną.
Tak duch zazwyczaj tych zdradza, co tajnie
Się dopuścili jakiegoś występku.
Wstręt zaś ja czuję przeciw tym złoczyńcom,
Którzy swe grzechy chcą potem upiększać.


ANTYGONA

       495

Chceszli co więcej, czyli śmierć mi zadać?


KREON

O! nie! w tym jednym zawiera się wszystko.


ANTYGONA

Więc na cóż zwlekać? Jako twoje słowa
Mierżą, i oby zawsze mnie mierziły,
Tak wstrętne tobie wszelkie me postępki.
       500 A jednak, skąd bym piękniejszą ja sławę
Uszczknęła, jako z brata pogrzebania.
I ci tu wszyscy rzecz by pochwalili,
Gdyby im trwoga nie zawarła mowy.
Ale tyranów los ze wszech miar błogi,
       505 Wolno im czynić, co zechcą, i mówić.


KREON

Sama tak sądzisz pośród Kadmejczyków.


ANTYGONA

I ci tak sądzą, lecz stulają wargi.


KREON

Nie wstyd ci, jeśli od tych się wyróżniasz?


ANTYGONA

Czcić swe rodzeństwo nie przynosi wstydu.


KREON

       500

Nie był ci bratem ten, co poległ drugi?