Przejdź do zawartości

Strona:PL Siostra panny Ludington.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ku życia: w owej bowiem epoce t. j. w ostatnich latach trzeciego dziesiątka naszego wieku nie znano jeszcze dagerotypów.
Zostawszy samą, godzinami całemi wpatrywała się w ten wizerunek własnej postaci; ze łzami w oczach patrząc na czarującą, uśmiechniętą twarzyczkę, przemawiała do niej słowami najczulszych pieszczot. Odtąd nosiła zawsze na piersiach złoty medalionik, zawierający tę miniaturę.
Przyjaciółki odwiedzały ją dość częstą chcąc uprzyjemnić czas biednej chorej. Słuchała cierpliwie ich gawędy, starając się sprowadzić rozmowę na temat szczęśliwych lat poprzedzających jej chorobę. Przedmiot ten nie nużył jej nigdy, przeciwnie zaś teraźniejszość nie wzbudzała w niej żadnego zajęcia.
Odwiedzający ją goście spostrzegli wkrótce, że największą sprawiają jej przyjemność, gdy poprosiwszy o pokazanie miniatury, zachwycać się zaczną jej pięknością. Chuda i brzydka twarz Idy promieniała wtedy radością a pytania: „Nieprawdaż, że byłam śliczną? Nie pochlebiono mi przecież?“ oraz inne podobne okrzyki zdradzały wewnętrzną radość, jakiej doznawała, przyjmując hołdy pięknej kobiecie składane. A śladu zarozumiałości nawet nie było w jej zachwycie. Zdawałoby się, że nie jak o sobie samej, ale o kimś obcym myśli, odtwarzając w pamięci postać tej ślicznej panny, która zniknęła już, jak gdyby ziemia rozstąpiła się pod jej stopami. I czyż mogło być inaczej, gdy przeniósłszy wzrok z obrazu w zwierciadło, dostrzegła różnicę zachodzącą między obu temi twarzami? Opłakiwała dawną swą postać jakby umarłą, a drogą sercu istotę, którą okrutne losy tak nagle i nielitościwie wymazały z księgi żyjących.
Od dnia, gdy potwornie zmieniona powstała wreszcie z łóżka, nic skłonićby jej nie zdołało do włożenia jasnych i strojnych sukien, jakie dawniej nosiła. Odzyskawszy nie-