Strona:PL Shakespeare - Makbet tłum. Paszkowski.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Najdzielniejszego, najdoświadczeńszego
Żołnierza w całem chrześcijaństwie.
Rosse. Obym
Za tę pociechę mógł się wywzajemnić
Czemsiś podobnem! Ale moje usta
Więżą, niestety, w sobie takie słowa,
Któreby trzeba w pustyni wyzionąć,
Aby ich ludzki słuch nie przejął.
Makduf. Kogoż
One dotyczą? ogółu, czy jakiej
Prywatnej sprawy?
Rosse. Wszelki duch niosący
Cześć cnocie, bierze udział w tej boleści,
Ale jej główna część przypada tobie.
Makduf. Jeśli mnie, to mi ją oddaj bez zwłoki.
Rosse. Niech ucho twoje nie przeklnie na zawsze
Mego języka, który w nie ma wrazić
Najprzeraźliwszy dźwięk ze wszystkich, jakie
Dotąd słyszało.
Makduf. Ha! zgaduję.
Rosse. Zamek
Twój leży w gruzach, żona twoja, dzieci
Zamordowane. Chcieć ci opisywać,
Jak się to stało, byłoby to chcieć ci
Również śmierć zadać.
Malkolm. Litościwe nieba!
Nieszczęsny! nie chyl przyłbicy na czoło.
Daj głos boleści! ona milcząc wzdyma
Zaparte serce i pęknąć mu każe.
Makduf. I moje dzieci?!
Rosse. Żona, dzieci, słudzy,
Wszystko, co było.
Makduf. I jam tam być nie mógł!
I żona moja także?
Rosse. Powiedziałem.
Malkolm. Pociesz się! Niechaj sroga nasza zemsta