Strona:PL Shakespeare - Kupiec wenecki tłum. Paszkowski.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie chcieli przyjąć niczego innego
W dank swoich usług jak te dwa pierścionki.
Porcya. Jakiżto pierścień dałeś mu, mój mężu?
Przecież nie tamten, coś go miał odemnie?
Bassanio. Gdybym mógł kłamstwo dodawać do winy,
Tobym zaprzeczył temu; ale sama
Widzisz, o pani, brak tego pierścienia
Na moim palcu.
Porcya. Taki sam brak wiary
Jest w twojem sercu fałszywem. Na honor!
Nie prędzej usta me dotkną się twoich,
Aż znów ten pierścień zobaczę.
Neryssa do Gracyana. I twoje
Moich nie prędzej, aż mój ujrzę znowu.
Bassanio. Najdroższa żono! Porcyo ukochana.
Gdybyś wiedziała, komum dał ten pierścień,
Gdybyś zważyła, za com dał ten pierścień,
Znała żal, jakim czuł dając ten pierścień,
Gdy nic nie chciano wziąć tylko ten pierścień:
Zmiękłby niechybnie hart twojego gniewu.
Porcya. A gdybyś waćpan był cenił ten pierścień,
I tę, coć dała ten pierścień, i własny
Honor swój, z którym był w związku ten pierścień,
Nie byłby był z twych rąk wyszedł ten pierścień.
Któż mógł być tyle niewyrozumiałym,
Niedelikatnym, iżby go koniecznie
Był żądał, gdybyś pan trochę żarliwiej,
Stanowczej stanął był w jego obronie,
Mieniąc go świętą pamiątką? Neryssa
Mię naprowadza, co mam o tem sądzić:
O śmierć mię to przyprawi, bo niechybnie
Pierścień ten dostał się do rąk kobiety.
Bassanio. Na honor, pani, na zbawienie duszy!
Ręczę ci, że go nie dałem kobiecie,
Ale pewnemu doktorowi prawa,
Który ofiarowany mu przezemnie