Strona:PL Shakespeare - Kupiec wenecki tłum. Paszkowski.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gracyano. Signor Antonio, źle nam coś wyglądasz.
Za seryo na świat patrzysz; kto się nazbyt
Troszczy o niego, ten go sobie zraża.
Bardzoś się zmienił, wierzaj.
Antonio. Świat jest dla mnie
Poprostu światem, kochany Gracyano,
Sceną, na której się gra jakąś rolę:
Moja jest smutną.
Gracyano. Ja zaś wolę na niej
Odgrywać rolę śmieszka: niech mi czoło
Pokryją zmarszczki od pustot i śmiechu,
I niech mi raczej pierś pała od wina,
Niżby mi miały serce mrozić jęki.
Potrzebaż, aby człowiek z krwią gorącą,
Siedział jak dziadek kuty z alabastru?
Spał, kiedy czuwa, i w żółtaczkę wpadał
Od tetryczności? Posłuchaj, Antonio;
Kocham cię, przyjaźń mówi przez me usta:
Jest rodzaj ludzi, których twarz przybiera
Pewną powłokę, jak woda w kałuży;
Którzy z umysłu milczą, chcąc uchodzić
Za wzór mądrości, wiedzy i powagi,
Jakby mówili: »Ja jestem wyrocznią,
A gdy otworzę usta, wara wtedy
Musze przelecieć«. O tak, mój Antonio:
Znam ludzi, którzy mają reputacyę
Głęboko mądrych, dlatego jedynie,
Że nigdy nic nie mówią; którzy mówiąc,
Na potępienie skazaliby pewnie
Swoich słuchaczy, bo ciby zgrzeszyli
Mianując swoich bliźnich półgłówkami.
Powiem ci o tem więcej inną razą;
A teraz, proszę cię, zaniechaj łowić
Takie piskorze obłędnej opinii.
Idźmy, Lorenco. Bądź zdrów i krzep serce:
Skończę egzortę moją po wyżerce.