Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w wzrost i słoniną, pewny na nich grosz, lecz czekać trzeba.
Jagusia, cicha, spokojna, zakochana w swoim królewiczu, rada była, że go ma biednego, bo i w bajce królewicze biedniuścy, dlatego okrutnie ich kochają. Kto wie coby było, gdyby Wacek był bogaty, a tak serce z biedą razem trzymają go przy niej i raźniej jest jakoś...
W tym czasie Antek pojechał do Monachjum, „książę“ — do Bułgarji, Edzio — do Paryża, inni przyjaciele zwyczajnie, jak cyganie, rozlecieli się po świecie, a zawistna reakcja wychyliła kudłaty łeb.
Wacek posłał obraz, w plenerze malowany szeroko i szybko, na wystawę do kupna na rozlosowanie. Kudłaty łeb reakcji, nieprzyjaciel pleneru, dźwignął się, zatrząsł kudłami i oświadczył, że ten, który się schłopił, chce widocznie schłopić malarstwo, co dowodzi przysłany obraz.
Oparł się temu energicznie prezes towarzystwa, bronił dzielnie plenera, zmógł kołtunową opozycję, obraz kupiono...
Nazautrz[1] rano książę-prezes zajechał przed chatę Tomaszów Czepców w Bronowicach, wszedł do izdebki Wacka, przedstawił się Jagusi, poprosił o szklankę mleka i pierwszy udzielił Wackowi wiadomości o zakupnie jego obrazu.
— Jedźmy do Krakowa! — Bem natychmiast panu wypłaci naznaczoną cenę.
Zdumiony Wacek ubrał się — ruszyli.
Jaguś się dziwowała:
— Książę do mego królewicza, to jak brat do brata — mówiła. Lecz zato cała wieś wyprawiała dziwy okrutne.

Książę z królewiczem przelecieli ulicą Karmelicką, Szewską i całą połać rynku. Kłaniali się ludziom, witali znajomych, bawili się wesoło, jakgdy-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Nazajutrz.