Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Z królewiczem — dodała pocichu.
— Ze śwarnym i uczciwym chłopakiem. Ja żaden królewicz, jam biedny!
— I dlatego jeszcze więcej wlubiło się serce moje w ciebie. Ojcowie pono nie chcą słyszeć? To i cóż? Sami sobie damy radą. Jeśli ty odrazu stówki zarabiasz, ho, ho, to z nas będzie wielgie państwo A przecie i królewicze w bajce bywają biedniutcy, a nie przestają być królewiczami... Jabym ciebie nie oddała za wszystkie skarby świata. Jesteś biedniuśki, ale mój na zawsze, na całe życie, na amen!
Przytuliła się do niego, zamrużyła oczy, ustami szukała ust jego i gdy znalazła — całowała, całowała jak wiosna, kiedy wita lato i rozpływa się w niem.
Ocknęła się.
— I takbym cię całowała cały dzień i całą nockę, a jeszczeby mi za mało było.
— Wacek, różowy, o świecących oczach, oddychał wolno i głęboko, jak zmęczony i spragniony.
— A tu czas iść. Moje słonko majowe, a powiedźże mi, gdzie my osiądziemy? W mieścisku bardzo się boję, nie wyżyłabym bez ludzi i bez swoich.
— Zamieszkamy w Bronowicach.
Jaguś klasnęła w ręce.
— U ojców! Za połowę pieniędzy, co dałeś, komorę przemienią na galantą izbę, postawię piec i szerokie okno, aby ci było widno malować. Będziemy razem gospodarzyć z ojcami i będzie nam, jak w raju!...
— „Chałupeczka niska“ — zaśpiewał Wacek.
— „Ojciec matkę ściska“ — zaśmiała się Jagusia. — Okrutnie cię lubię bez to, że jesteś wesolutki i jakiś taki nasz, swojski, jakby w Bronowicach wychowany. Ty w Bronowicach, ja przy tobie!... Przez cały Boży dzień będę się mogła patrzeć na ciebie i być razem z matusią, ojcem, Marysią, Jaśkiem i całą wsią!...
— I z łaciatą — dokończył Wacek.