Przejdź do zawartości

Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


— Tak to, hale! i poco mamy po próżnicy się markocić, kiej na świecie wesoło!...
W tej chwili lecik skoczny zaświdrował w serca i umilkł raptownie. Jaguś przypadła do Wacka.
— Pocałujcie się — rzekł Tomasz wesoło — po zezwoleństwie wolno. Dziewczę, zarumienione szczęściem i wstydem, uciekło.


IX


Telegram.Berlin, 28 maja.
„Bierzesz sto pięćdziesiąt marek za prawo reprodukcji twego obrazu?...Edward.“
Odpowiedź brzmiała:
„Biorę — pisz, bestjo!Wacław.“
Cała szkoła tego samego dnia dowiedziała się, że Niemcy kupują prawo reprodukcji obrazu Wacka i słono mu płacą. Zazdrościli mu mamelucy starej szkoły, ludowcy winszowali. Dyzma śmiał się za plecami Wacka, opowiadając, że to ostatni obraz przed schałupieniem, i że już żadnego więcej nie namaluje, albowiem chłop musi być chłopem, a nie artystą. Artyzm potrzebuje duszy.
— Złyczonej! — zawołał Antek — dobrej do malowania słodkich, wylizanych, anemicznych portretów. Chociaż zostaniesz wesołym panem w grzywce i cylindrze, a biedaków, co ci nie będą mogli zapłacić komornego, wyrzucisz na ulicę, nigdy schłopionemu Wackowi nie dorównasz. Ty o tem wiesz dobrze — i to cię wścieka i dlatego sprawiłeś sobie cylinder.
Koledzy w śmiech, Antek wyleciał, trzaskając drzwiami, a Dyzma wargi gryzł z gniewu. On tu był pierwszy, zanim paryżanin, schłopiony, przyjechał. I poprzysiągł zemstę paryskiemu chłopu.