Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/099

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zwróciła się do Walka, on jest uosobieniem jej lata! Poszła za nim, musiała, prawa natury idą jak fatum, podlegają im światy — a czyż jedno młode dziewczę mogło się nie dać — poszło za przeznaczeniem życia, A moje przeznaczenie?..

„Na grobowcach siadać
Własnych uczuć.“

...Czego ja chciałem? Nic, absolutnie nic nie chciałem. Kawałka nieba, garści złotych promieni i wiosny... Kierunek mój zdecydowany — tkwię w plenerze, poszedłem do ludu i pejzażu. Objawienie wiosny w postaci młodego dziewczęcia zdecydowało o moim artystycznym losie. Zrobiło swoje i odeszło. Pewno już nigdy jej nie zobaczę w życiu? Czemże jest życie?... Jasną lub ciemną plamą w pejzażu świata. A wszystko zależy od chwilowego oświetlenia, czy słońce rzuciło snop promieni na nie lub było schowane za chmury. Słońce mego życia raz tylko zajaśniało i znowu utonęło w szarym kolorycie powszedniości... Brrr... zimno się robi na myśl, że dalej trzeba będzie brnąć przez życie w tej szarości, w tej mglistej monotonji, bez słońca i uśmiechów... Do Bronowic nie pójdę już więcej; uroki odleciały, wstyd i żal szarpałyby mi serce, gdybym zobaczył moją wiosnę w objęciach Walka, żoną Walka.
Nie upłynęło dwóch tygodni, gdy stała na stopniu jednokonki, zapatrzona we mnie; łzy, jak kałakuckie perły, płynęły po jej twarzy... Dwa tygodnie!... Jakiż ten lud nasz jest trzeźwy, Jezus, Marja! Dwa tygodnie!...
Dźwignął się.
...Ożenisz się z nią? Więc czegóż chcesz?... Romansu? Na romans jesteś za uczciwy... A zatem milcz, głupcze, i idź swoją drogą...
Podjął tom Słowackiego i czytał:

„Odkąd zniknęła, jak sen jaki złoty,
Usycham z żalu, omdlewam z tęsknoty.“