Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kać, rzucić mu się na szyję i całować w usta, ale się wstydziła i bała.
— A cóż ja z sobą, sierotą zrobię, jak będzie u ojców leżał? — myślała. — Ani go nawiedzić, ani zabawić, ani popatrzeć na niego. — Szarpnęła zębami chusteczkę i załamała ręce.
Dyzma patrzył na nią, nieznacznie wzruszył głową, spojrzał na Wacka i pomyślał:
— To tak rozwiązujesz kwestję malarsko-ludową? To tak idziesz do ludu i czerpiesz z niego natchnienie...
Zajechał jednokonką Jaś, do karczmy wpadł Florek i dwóch tęgich drużbów, do chorego zbliżył się żyd, cicho radził z Florkiem.
— Ja z Florkiem pod plecy — powiedział głośno — drużbowie pod krzyże, panowie malarze u kolan. Starościna niech trzyma głowę, Jaguś pilnuj nogi, no i marsz.
— Powolutku — prosiło błagalnie dziewczę — powolusieńku.
Ulica Nowej Wsi zaroiła się od weselników i widzów, tłumnie otoczono jednokonkę, lud się rozstąpił, złożono chorego, żyd pożyczył poduszki. Tuż przy Wacku siadł Dyzma, w nogach Antek i pojechali.
— Tylko wolno — prosiła Jaguś, biegnąc obok jadących.
Zaledwo ruszyli z miejsca, skrzypki jęknęły, zahuczały basy, taniec się zaczął. Jaguś szła przy wozie, patrząc na twarz bladą i zamknięte oczy Wacka. Antek przyzwał ją, stanęła na stopniu, jechali wolno. Dziewczę wlepiło czarne swe oczy w twarz chorego. Boleść jej była wielka, strach okrutny, niemoc, rozpacz, żal... Nie powiedziała ani jednego słowa, patrzyła wciąż. Za murowaną bramą wjazdową do miasta pochyliła się, pocałowała panicza w rękę,