Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Posmutniała i zamyśliła się, zostawiając łyżkę w mleku. Wacek mimowoli objął ją ręką wpół i przycisnął, drugą głaskał pieszczotliwie po twarzy. Położyła głową na jego piersiach i patrzyła daleko przez otwarte okno. Chłopiec rozgarnął jej krucze włosy i pocałował w czoło. Cicho oddychała, jak myszka.
— Jaguś! — szepnął.
— Co?
— Wracajcie do płótna! — wołał Jaś. — Marcinowe prosiaki wyleciały na drogę a ja muszą iść w pole.
Jagusia wolno osunęła się na ławę. Wacek, wzruszony, pochwycił kapelusz, spojrzał na odwrócone dziewczę i wybiegł nerwowo. Zamyślony, wracał do obrazu.
...Sielanka mnie bierze i jak nieznana siła ciągnie do dziewczyny. Trzeba prędko kończyć obraz i w nogi. Jedna chwila zapomnienia, a potem wstyd. Spotwarzać lud w jego wiośnie — hańba... Głowinę położyła na moich piersiach, jak ojcu, i oddychała spokojnie, jakby usnąć miała. Rozkoszna jest wiosna naszego ludu... Ty przecież nie jesteś brutalną naturą, ani wilkiem, ani rozbestwionym prusakiem... Podłym nie jesteś!... Ale kiedy głowinę oparła, jakaż była wtedy swem dzieciństwem i swą nieświadomością pociągająca...
Rozmarzony, malował. Słońce grzało, pary szły wgórę i niebieskawym urokiem zalewały świat. Poza bramką z olszyny białe chmury łączyły się, gęstniały, szły naprzód. Malował zawzięcie, czuł, że jest rozmachany. Zdjął marynarkę, zawiesił ją na gałęzi drzewa — malował. Kapelusz nasadził na tył głowy, rękawem pot obcierał z czoła — malował...
W południe zbliżył się do niego chłop niewielkiego wzrostu, o siwiejącym wąsie, sympatycznego wejrzenia. Z rysów twarzy odgadł, że to ojciec Jagusi. Wyciągnął rękę, uścisnęli się, zapalili papierosy i zaczęła