Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Młodzi panicze przebiegali schody, na widok dziewcząt zatrzymywali się, rozmawiali, stroili z niemi żarciki. Dziewczęta odpowiadały, młodość w nich grała, a młode kształty wydobywały się z obcisłych gorsetów; wzrok ich nie palił, były zbyt młode, nieświadome, figlarne. Panicze obejmowali je wzrokiem, w myślach ich tworzyły się obrazy i miejsca dla wiejskich modelek. Żadna z nich za nic na świecie nie odkryłaby swego ciała. Do ciał czyli aktów są urzędowe modelki.
Panicze biegli dalej, na górę, dziewczęta siadały na schodach, bawiąc się wesoło. Kolorowe ich gorsety i chustki na głowach rozjaśniały ogólną szarość, panującą w budynku. Jeden z paniczów zbiegł z drugiego piętra, zatrzymał się przed dziewczętami, wstały. Wybrał z nich jedną, w najlepszym dla swego obrazu kolorze. Poszła za nim, lecz z drugą krewną lub przyjaciółką. Żadna z nich nie chciała iść sama do młodego „kawaliera“. Zapłatą za modelowanie dzieliły się zwykle po połowie.
W tym czasie, u progu wiosny, wrócił wprost z Paryża Wacek, plenerzysta, wielki szykowiec, ubrany podług ostatniej mody, lekceważący Kraków, całą Galileję, ludzi, sztukę naszą. Patrzył z politowaniem na profesorów, na małe, miasteczko, nawet na kolegów, na wszystkich i wszystko, marząc o rychłym powrocie do Paryża. Jedna z pracowni w szkole, była przypadkiem pusta, wziął ją w tymczasowe posiadanie. Dla zwyczaju postawił płótno na sztalugach i myślał coby malować, lecz jakoś natchnienie opuściło go w „małej“ mieścinie — płótno stało czyste, nieskażone dotknięciem ołówka, a Wacek obnosił po mieście swój szyk paryski, wytworność i nudę wielkiego pana i artysty, przyzwyczajonego do życia stolicy i jej wielkich uciech.
W tej właśnie chwili szedł na górę, by pochodzić