Strona:PL Selma Lagerlöf - Królowa na Ragnhildsholmen.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było tam pusto i na całej przestrzeni nie widziało się nic, prócz zdeptanej ziemi i wygryzionej trawy.
Król więc bódł ostrogami konia i jechał przez łąkę galopem, żeby widokiem tym nie pogarszać jeszcze nastroju.
Był on walecznym mężem, i gdyby jaka królowa siedziała uwięziona w zaczarowanym zamku, strzeżona przez olbrzymów i smoki, leciałby co koń wyskoczy na jej ratunek, ale obecnie, nieszczęście było w tem, że żyła ona bezpieczna w swej baszcie i że nikt, jak świat szeroki i długi, nie zabroniłby mu ją mieć.
Żałować zaczął gorzko, że się z nią już związał: „Wszystkiego, co wielkie i dumne i piękne, los mi odmówił“, myślał, „nawet nie dane mi walczyć i współzawodniczyć o moją przyszłą żonę“.
I jechał coraz to wolniej i wolniej, gdyż droga prowadziła teraz pod stromy pagórek, poza którym w dole zaczynała się już Kungahälli długa ulica.
Ale ze szczytu pagórka zobaczył król przed sobą wyrażnie Ragnhildsholmen, gdzie jego królowa siedziała i czekała na niego.
Widział, jak wznosi się posępnie w pośrodku czarnej rzeki, widział szare torfowe wały, biegnące nad pokrytą zwiędłą zielenią ziemią, widział baszty szare kamienne ściany. Wszystko razem wydało mu się straszne i odrażające.