Strona:PL Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o całkiem wczesnej, transcedentalnie porannej godzinie — takiego oto pieska do naszej kuchni!
Ach! było się jeszcze — niestety — nieobecnym, nieurodzonym z ciemnego łona snu, a już to szczęście ziściło się, już czekało na nas, niedołężnie leżące na chłodnej podłodze kuchni, niedocenione przez Adelę i domowników. Dlaczego nie obudzono mnie wcześniej! Talerzyk mleka na podłodze świadczył o macierzyńskich impulsach Adeli, świadczył niestety także i o chwilach przeszłości, dla mnie nazawsze straconej, o rozkoszach przybranego macierzyństwa, w których nie brałem udziału.
Ale przedemną leżała jeszcze cała przyszłość. Jakiż bezmiar doświadczeń, eksperymentów, odkryć otwierał się teraz! Sekret życia, jego najistotniejsza tajemnica, sprowadzona do tej prostszej, poręczniejszej i zabawkowej formy, odsłaniała się tu nienasyconej ciekawości. Było to nad wyraz interesujące, mieć na własność taką odrobinkę życia, taką cząsteczkę wieczystej tajemnicy, w postaci tak zabawnej i nowej, budzącej nieskończoną ciekawość i respekt sekretny swą obcością, niespodzianą transpo-