Strona:PL Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wyciągniętym palcem uczyniła ruch, zaznaczający łaskotanie. Ojciec stropił się, zamilkł i zaczął, pełen przerażenia, cofać się tyłem przed kiwającym się palcem Adeli. Ta szła za nim ciągle, grożąc mu jadowicie palcem, i wypierała go krok za krokiem z pokoju. Paulina ziewnęła, przeciągając się. Obie z Poldą, wsparte o siebie ramionami, spojrzały sobie w oczy z uśmiechem.