Strona:PL Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W przyśpieszonym procesie kwitnienia, kiełkowały w tem listowiu ogromne białe i różowe kwiaty, pączkowały w oczach, bujały od środka różowym miąższem i przelewały się przez brzegi, gubiąc płatki i rozpadając się w prędkiem przekwitaniu.
— Byłem szczęśliwy — mówił mój ojciec — z tego niespodzianego rozkwitu, który napełnił powietrze migotliwym szelestem, łagodnym szumem, przesypującym się, jak kolorowe konfetti, przez cienkie rózgi gałązek.
Widziałem, jak z drgania powietrza, z fermentacji zbyt bogatej aury wydziela się i materjalizuje to pośpieszne kwitnienie, przelewanie się i rozpadanie fantastycznych oleandrów, które napełniły pokój rzadką, leniwą śnieżycą wielkich różowych kiści kwietnych.
— Nim zapadł wieczór, — kończył ojciec, — nie było już śladu tego świetnego rozkwitu. Cała złudna ta fatamorgana była tylko mistyfikacją, wypadkiem dziwnej symulacji materji, która podszywa się pod pozór życia.
Ojciec mój był dnia tego dziwnie ożywiony, spojrzenia jego, chytre, ironiczne spojrze-