Strona:PL Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe.djvu/035

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak mitraljeza. Słyszeliśmy łomot walki i jęk ojca, jęk tytana ze złamanem biodrem, który jeszcze urąga.
Nie widziałem nigdy proroków Starego Testamentu, ale na widok tego męża, którego gniew boży obalił, rozkraczonego szeroko na ogromnym porcelanowym urynale, zakrytego wichrem ramion, chmurą rozpaczliwych łamańców, nad któremi wyżej jeszcze unosił się głos jego obcy i twardy, — zrozumiałem gniew boży świętych mężów.
Był to djalog groźny, jak mowa piorunów. Łamańce rąk jego rozrywały niebo na sztuki, a w szczelinach ukazywała się twarz Jehowy, wzdęta gniewem i plująca przekleństwa. Nie patrząc, widziałem go, groźnego Demiurga, jak leżąc na ciemnościach, jak na Synaju, wsparłszy potężne dłonie na karniszu firanek, przykładał ogromną twarz do górnych szyb okna, na których płaszczył się potwornie mięsisty nos jego.
Słyszałem jego głos w przerwach proroczej tyrady mego ojca, słyszałem te potężne warknięcia wzdętych warg, od których szyby brzę-