Strona:PL Schneider Reforma Wilamowitza.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

od początku Άϑήναι, i wyprzeć z starego zamku dawne imię i dawny kult lokalny. Atoli nastąpiło to prawdopodobnie dopiero po zjednoczeniu kraju. Natomiast kult napływowy Dyonizosa i jego recepcyę Wilamowitz odnosi do czasu przed synojkizmem Attyki[1].


Wysunąwszy tak bystro i trafnie Ajschylosową religię Zeusa i jego niebiańskiej córki Ateny przeciw religii delfickiego Apollina, którego porównał z izraelickim Jahwe, nie wiem istotnie, na jakiej historycznej podstawie i logicznej zasadzie Sofoklesa uczynił szczególniejszym przez całe życie czcicielem delfickiej wyroczni. Zowie go jednym z bogobojnych umysłów, którym obce są bole i rozkosze dążenia do prawdy; nie są oni torującymi nowe drogi przewodnikami, ale są od nich szczęśliwsi i wypromieniają pokój z swej własnej duszy, dla wielu, może dla nader wielu, dobroczynniejsi od tamtych. Takim, poprzestającym na praktykowaniu ojczystej religii, miał być niby Sofokles![2]. Jeśli nim był rzeczywiście i niczem więcej, to zasługiwałby bezsprzecznie na lekceważenie, którem go Wilamowitz, zwłaszcza w swym memoryale obdarza.

Ale nim nie był. Twierdzę bowiem stanowczo wbrew powadze tych wszystkich, do których i Wilamowitz należy, że Sofoklesowe tragedye nie oznaczają bynajmniej po tragiczności czynnej i energicznej Ajschylosa cofnięcia się wstecz na stanowisko pokornej i biernej uległości przed wolą bogów i przeznaczeniem[3]. Apriorysta Ajschylos, nazwany tak przez Gomperza, był zdecydowanym zwolennikiem religii Zeusa oraz Ateny, bardziej empiryk Sofokles inną metodą a posteriori doszedł do tego samego celu, nie uprzedzając się z Ajschylosem pochopnie do osobowego i indywidualnego boga Apollina, ani znów zapalając zbytecznie

  1. Ar. u. Ath. II., 37 i nast., 42 i 46.
  2. Aisch. Or. II., 35.
  3. Wilamowitz podzielać się zdaje sąd Günthera o tragice Sofoklesa: Wenn der Kern der religiösen Anschauung des Sophokles darin beruht, aus der Ueberzeugung von der gänzlichen Ohnmacht und Nichtigkeit der Sterblichen die demütige Ergebung in den Willen der Götter zu gründen, wenn der Dichter infolge dessen seinen Blick mit Vorliebe auf das Leiden der Menschen zu richten pflegt, nach ihm auch der Gerechte von den Göttern mit Unglück heimgesucht wird, so ist eine solche Auffassung ohne Zweifel sehr fromm und ehrenwert, aber auch höchst undramatisch und untragisch (Grundzüge der tragischen Kunst. Leipzig 1885, str. 543).