ona, która przyjęła i podzielała miłość Aldiniego i Lafranchi’ego?
Nie wypiękniałem zapewne w jej oczach, odkąd nie chciałam nosić ani wstęg, ani koronek. Ręce moje, zgrubiałe w jej służbie, już nie wydały jej się godnemi jej rąk uścisku. Pokochała mnie, jako gondoliera, z myślą, że uczyni ze mnie przyjemnego sigisbeja; ale odkąd postanowiłem zaprowadzić między nią i sobą bezstronną wymianę usług, wszystkie jej złudzenia niknęły, i widziała już tylko we mnie nieokrzesanego Chioggiotę, rodzaj głupiego i pracowitego wołu.
W miarę, jak mi się rozjaśniało w głowie skutkiem tych odkryć, uśmierzała się też siła mych zmysłów. Gdybym miał do czynienia z duszą wielką, albo przynajmniej z charakterem energicznym, możebym się pobudził zatrzeć smutne wspomnienia, pozostawione w tem zbolałem sercu przez mych poprzedników w miłości: ale brać spadek po takich ludziach, aby nie być zrozumianym, a jeszcze zapewne kiedyś porzuconym i puszczonym w niepamięć, byłoby to nieszczęściem, którego nie mogłem już okupywać ceną wielkiego wydatku uczucia i woli.
Pani Aldini była dobrą i piękną kobietą; ale czyż w jakiej chatce rodzinnego miasta nie mogłem znaleźć dobroci i piękności połączonych razem, bez wyrzutów i zwłaszcza bez pozostawienia za sobą niesławy?
Postanowienie moje przyszło natychmiast. Za-
Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/91
Wygląd
Ta strona została skorygowana.