Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w którym dusza moja otworzyła się dla poezyi, sztuki, miłości i honoru. Nie mogłem się opędzić tajemnej radości, pełnej rozczulenia, słysząc jak mi poczciwy lombardczyk opisywał długie żale Blanki po moim odjeździe, gdy opowiadał o jej zdrowiu długo nadwyrężonem, o łzach ukrytych, o jej niesmaku do życia. Potem się ożywiła. Nowa miłość zawadziła o jej serce. Człowiek bardzo ujmujący, ale nie najlepszej używający opinii, rodzaj awanturnika wyższej skali, starał się o jej rękę, a ona omal weń nie uwierzyła. Uwiadomiona dość wcześnie, zadrżała na niebezpieczeństwa, na jakie samotność narażała jej spokój i godność; drżała mianowicie o córkę i oddała się dewocyi.
— A jej małżeństwo z księciem Grimani? — zapytałem Mandola.
— Dziełem jest kliki — odparł.
— Takie już widać przeznaczenie, przed którem ujść niepodobna. Jedź, Mandolo: oto list, a oto pieniądze. Nie trać ani chwili i nie chodź do willi Grimani przed rozmówieniem się ze mną, gdyż mam ci ważne rzeczy polecić.
Odjechał.
Rzuciłem się na łóżko i zacząłem usypiać, kiedy usłyszałem nagły tętent konia w alei ogrodu, na który wychodziło moje okno. Myślałem, ażali to nie Mandolo wrócił, zapomniawszy czegoś z mojej instrukcyi. Pokonałem więc znużenie i wyjrzałem oknem. Lecz zamiast Mandola, spostrzegłem