Strona:PL Sand - Joanna.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
59

skorych do ujęcia się za biédną siérotą, byłaby ją z pewnością najsroższemi obelgami zgromiła.
— No, no, moja biédna Joasiu! ozwał się Marsillat odbiérając z jéj rąk szczątki miseczki, które z ziemi pozbierała, i wyrzucając je za drzwi, — nie rób sobie dla mnię żadnych zachodów, i bardzo mi przykro, że cię tu tak dręczą; to prawdziwie jest nieznośnie. Słuchajcie Gotho! przestaniemy z sobą być w przyjaźni jeżeli jeszcze raz zrobicie Joasi zmartwienie, a zwłaszcza w takim dniu, jak dzisiaj. Musicie chyba miéć djabła w sobie!
Ta poufałość, z jaką Marsillat do Gothy przemawiał, i ta władza którą widocznie miał nad nią — bo natychmiast się uspokoiła i zupełnie swoje wzięcie się zmieniła — jasnym były dowodem, że nie patrzała krzywém okiem na nadskakiwania tego młodego człowieka koło Joanny, i że postanowiła korzystać z jego powszechnie znanego pociągu do pięknych dziéwcząt z okolicy Combraille. Wilhelm byłby w każdéj innéj okoliczności okiem wzgardy spoglądał na tak nikczemne podstępy, ale troskliwość jego, raz już nieszczęściem Joanny obudzona, i ten związek niewinny istniejący między niemi, przenikliwym go zrobiły. W téj chwili uczuł w sobie prawdziwą odrazę do młodego prawnika, i przestał sobie wyrzucać rodzaj oziębłości, którą go Marsillat od niejakiego czasu do siebie natchnął, pomimo bardzo częste związki, które jeszcze dotąd między nimi istniały.
Leon Marsillat starszy od Wilhelma o cztéry lub pięć lat, nie był to człowiek zwyczajny, pomimo, że zbyteczna rozwiozłość jego układu i mowy najczęściéj ćmiła i przeszkadzała objawieniu się tych nadzwyczaj-