Strona:PL Sand - Joanna.djvu/428

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
422

syna. Moja córka tak daleko się posuwa, że jej spać każe w swoim pokoju. Jeżeli się odważę zrobić jaką uwagę, te dzieci uniesione, niewiem nawet z jakiego powodu, gotowe wystąpić przeciwko mnie, a co gorsza jeszcze, przeciw całemu społeczeństwu. Zawsze mają tylko na języku cnoty i zasługi Joanny; ja jestem bardzo słaba kobiéta, i w istocie kocham tę dziewczynę. Nigdy o tém nie zapomnę, że ona wybawiła mi mojego syna. Kiedyś ją wczoraj wypędziła z domu, gniewałam się okropnie na ciebie, i nawet dzisiaj jeszcze, zdaje się mi, że się gniéwam trochę; boś wszystkim przykrość zrobiła, a niczemu nie zaradziła.
— Co robi Wilhelm dziś rano? — zapytała z wyrazem zwycięztwa spokojnego tłusta pod-prefektowa.
— Śpi.
— Dziewiąta z rana, a on jeszcze śpi? A téj nocy, czy spał?
— Bardzo dobrze, o ile mi Kadet powiedział, który na mój rozkaz bez jego wiedzy, całą noc przy nim przepędził.
— A zatém, — mówiła daléj pani Charmois, — jeźli śpi tak dobrze, więc jest wyléczony ze swéj miłości.
— Czy tak sądzisz?
— Daję ci na to moje słowo honoru, powiedziałam mu wczoraj coś czarodziejskiego. Że pobiegł za Joanną, to rzecz bardzo prosta; że się z nią obchodził, jak ze swoją równą, to tak być musiało. On chce aby ją lubiono i szanowano, tego się téż spodziewałam. Ale on nie jest już więcéj zakochanym, i ożeni się z Elwirą, kiedy sami zechcemy.
— Nie rozumiém cię.