Strona:PL Sand - Joanna.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
315

jak osoba z wosku! O tak, tak! mówię ci że to wszystko daleko jest piękniejsze jak woły twoje, gdyż i w tém jest i boskości wiele i dziécięcia. Czy sobie przypominasz druidkę ze skał krwawo-ofiernych; była to Welleda, a jednak to była Lizetka! Owe ładne nosy i lube wargi wołów nie nęcą ani oddechu, ani ust moich, podczas gdy ten zarys olimpijski i te usta różowe, przysięgam ci na boga.....
Wilhelm nagle od Leona się odwrócił nie słuchając końca jego mowy. Pobiegł podać rękę swej matce, która do zamku wracała. Nienawidził w tej chwili Marsillata z głębi swojego serca. Przez cały czas, przez który trwał opis jego ognisty, widział na jego ustach uśmiéch i wejrzenie szatańskie. Zdawało się Wilhelmowi, że przez to wszystko chce powiedzieć do niego: Ty widzisz oto ten utwór mistrzowski przyrody, ten przedmiot najskrytszych twoich myśli!.... Podziwiaj i giń z pragnienia! lecz nie ty, ale ja odniosę zwycięztwo nad tą wstydliwością opryskliwą i rubaszną, a ty przepadniesz nędznie wraz z twoją poezyją, któréj wcale nie rozumie.
Wilhelm już więcéj nie wrócił na łąkę. Udał się do swojéj izby, i wsparty o poręcz balkonu, któren się nad wielką przepaścią unosi, oddał się myślom najposępniejszym, podczas gdy śmiechy wesołe żniwiarek i krzyki wolarzy ginęły w oddaleniu.