Strona:PL Sand - Joanna.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
310

szulkę z grubego niebieskiego płótna, a na głowie kapelusik słomiany, przez małych pastuchów w polu uwity, i z wielką rozkoszą rozwijał siłę swoich muszkułów, i ucieszył się mocno, widząc że się jego piękne białe ręcę opaliły, o których dotąd tak wielkie miał staranie, lecz teraz się obawiał, aby Joasia niepogardzała bardzo ich białością zniewieściałą.
— O pan bardzo dobrze umie się z widłami obchodzić! — rzekła do niego Joasia, w szczéroduszném zachwyceniu swojém nad jego siłą i zapałem; — nigdym jeszcze nie widziała pana, aby się tak zręcznie umiał brać do roboty. Patrzaj no Klaudyjo, możnaby myśleć, że ten pan taki człowiek jak i my?
Cóż mogło być słodszego i przyjemniejszego dla ucha sir Arthura, jak te słowa? Już sobie marzył że jest właścicielem jakiego dobrego folwarku w Marchii i Berry, żyjąc sobie według swéj chęci, jako prostoduszny ziemianin, daleko od świata, który się mu już był naprzykrzył, zbierając sam swoje płody z pola, pracując jak człowiek ze wsi z swojemi parobkami i najemnikami, zbogacając swoich osadników, szczęście na całą wioskę zlewając, i używając sam najwyższego szczęścia obok swéj pięknéj i silnéj towarzyszki.
— O to jest życie, o którem sobie ciągle marzyłem, — pomyślał sobie, — a bóg mi ono dać powinien w nagrodę, żem został wierny tym prostym uczuciom, i miłości przyrody upięknionéj jeszcze bardziéj pracą człowieka.
Podczas gdy Arthur z czołem w pocie skąpaném, i oczyma nadzieją płomieniącemi z Jaasią wesoło rozma-