Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Joanna.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
304

łące, w ogrodzie, w którym Joanna trawę i koniczynę dla krów swoich zbiérała; w stajni, w której bez wszelkiego postępu oddawał się nauce o źwiérzętach według przyrody, wzbudziły pewne podejrzenie w Klaudyi, a nawet i w Kadecie, który nieco był zakochany w Joannie i o nią zazdrosny, lubo właściwie z pewnością sam nie wiedział, w której z nich się bardziéj kochał, czy w Joasi czy w Klaudyi. Klaudyja wprawdzie z początku zaczęła przebąkiwać po mału, że Joasia ma szczęście, że matka Tula dobrze jej wyprorokowała iż znajdzie jamę złotą, z powodu, że Anglik więcéj talarów posiadał jakby się w górze Toull zmieściło; niewidząc jednak ziszczenia się tego nadzwyczajnego małżeństwa, które przepowiadała, piérwsza Klaudyja niewiedziała co ma o tém wszystkiém myśleć, i byłaby nakoniec w to uwierzyła, że Anglik równie z Joasią sobie chciał postąpić, jak Marsillat z nią, gdyby Joanna, w któréj szczérości wszelkie zaufanie miała, nie była ją zapewniła najświęciéj, że nigdy Anglik nie odważył się do niéj powiedzieć „ani słowa o miłostkach.“
Lecz Marsillat, który co sobota i niedziela prawie przyjeżdżał do Boussac, widział dokładnie, że Anglik w miłośną siéć się zaplątał, i nie mógł sobie odmówić téj przyjemności zabawić tą powiastką dwóch do trzech z swoich przyjaciół z miasta, którzy tę nowinę powtórzyli przy bilarze... z kąd się dostała na targowicę... a z tąd nakoniec się rozeszła to konno, to na wózkach po wszystkich wsiach, miasteczkach i miastach pogranicznych i w całej okolicy, tak dalece, że po miesiącu wiedziano w całém okręgu, a nawet i za okręgiem, iż w zamku Boussac przebywa Anglik dziwak, lubo pan