Strona:PL Sand - Joanna.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
247

rozmyślał jak to ma powiedzieć. Wilhelm czuł, jak mu krew biła do twarzy.
— Uczyniłem bardzo ważne postanowienie, mój kochany Wilhelmie, — mówił Anglik z powagą, — a że wiém, iż przed twoją siostrą żadnych tajemnic nie masz, jestem z tego rad, że i ona będzie mogła osądzić mój zamiar. Postanowiłem się ożenić, a że znalazłem nakoniec osobę według moich życzeń, przybywam tutaj pozyskać jéj serce i przyzwolenie rodziców jeżeli jeszcze żyją.
— Otóż macie! — pomyślała Maryja westchnąwszy, i rzuciła spojrzenie na swojego brata, jak gdyby go uprzedzić chciała, aby nie dozwolił sir Arthurowi słowem swojém naprzód się związać. Ale Wilhelm w swoich własnych myślach był zatopiony.
— Pisałem już dwa listy, — mówił daléj sir Arthur: — jeden, w prost do osoby saméj, a drugi do pani Charmois, która się niby opiekunką być wydaje téj panny, zostającéj przy jéj córce..... Nieotrzymałem jednak żadnéj dotąd odpowiedzi, a będąc w obawie, żeby moja prośba, wykraczająca może nieco przeciwko tutejszym zwyczajom za żart wzięta nie była, przybyłem śpiesznie, aby się jasno wytłómaczyć. Nie myślę, żeby pani Charmois trzymała bardzo moją stronę. Do ciebie przeto, mój kochany Wilhelmie, a może i do pani, łaskawa i dobra panno Maryjo udać mi się wypadnie, abyście raczyli z całą prostotą i szczerością swoją być moimi rzecznikami w téj sprawie małżeństwa mojego z Miss Jane.... któréj nazwiska w prawdzie nie znam wcale, któréj twarz jednak się mi podoba, i zupełnie mię ubezpiecza,