Strona:PL Sand - Joanna.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
223

aby godnie wychwalić i podziwienie moje okazać nad jego postępkiem.
— O moja dobra i romansowa Maryniu! Jakże ty jesteś przedziwną! — rzekł Wilhelm przyciskając do swojéj piersi ramie swojéj siostry. — O gdybyś ty wiedziała, jak moje serce z tobą się zgadza!
— Jeżeli ja jestem romansową, to i ty nim jesteś Wilhelmie; i jeźli ja jestem przedziwną, to i ty jesteś bardziéj jeszcze przedziwnym mój bracie, bo widać łzy w twoich oczach, a to odwaga szlachetna Arthura ci je wycisnęła.
— Ale Joanna? — zapytał Wilhelm głosem stłumionym.
— Joanna? — czy wątpisz o wyborze sir Arthura? Ty sam przecież utrzymujesz, że się nigdy nie myli. A teraz ja to samo potwierdzę i powiém, że Joasia jest to skarb prawdziwy. Ty jéj nieznasz Wilhelmie, tyś w niej zawsze tylko widział sierotę, której w pomoc przyjść trzeba; ty jesteś jej wdzięcznym za ową staranność z jaką cię w chorobie twojéj pielęgnowała, za owe nocy, które przepędziła niezmordowana, a zawsze spokojna i cierpliwa jak anioł, obok twojego łóżka; nakoniec ty ją uważasz jako służącą wierną i wylaną na nasze usługi; ale ja ją znam! Tak jest, ja jedna znam ją tylko: ja wiém, że Joanna jest nam równa Wilhelmie, a może nawet w oczach boga większe ma znaczenie jak my. Bo niewiém, czyli które z nas tę stałość, tę cierpliwość, tę wiarę, i to wyrzeczenie się wszelkiéj osobistości co ona posiada. Ileż to razy, czystém tylko uczuciem swojém lub przyrodnim światłem swéj duszy prowadzona, objawiła mi prawdy wielkie i wzniosłe,