Strona:PL Sand - Joanna.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
196

rzającego ku ich mieszkaniu; nakoniec, zdarzyło się nieraz, że pobiegł do swojego pokoju i w nim się zamknął, udając że śpi i nieodpowiadając wcale, jeżeli Leon przyszedł i do niego lekko pukał, chociaż Klaudyja, która wszystko wyśledziła lub odgadła, dobrze go widziała przez dziurkę od klucza, jak czytał lub zamyślony na swoim ganku siedział.
Marsillat widział dobrze tę odrazę jego do siebie; lecz przysposobiony na to, udał, że tego nie spostrzega: co tém łatwiéj mógł uczynić, iż do tego upoważnionym był prawie podwojeniem względów i grzeczności uprzejmych, któremi go pani de Boussac obsypywała. Biédna matka, niepojmująca wcale przyczyn tego wstrętu, stanowi chorobliwemu mózgu syna przypisywała ten rodzaj niewdzięczności, z któréj uniewinnić go się starała, chociaż tyle odwagi niemiała, aby otwarcie naganić to postępowanie jego, gdyż lékarze z największą surowością jej polecili, aby o ile możności chroniono chorego od wszelkich wzruszeń i przykrości. Dopiéro, gdy Wilhelm wyszedł z wszelkiego niebezpieczeństwa, pani de Boussac odebrała córkę swoją Maryję z klasztoru w nadziei, że towarzystwo siostry ukochanéj zdoła rozerwać smutek młodego człowieka. Ale po kilku dniach uciechy i szczęścia, Wilhelm się stał drażliwszym, smętniejszym, i dziwaczniejszym jak nim był kiedykolwiek. Wtedy to postanowiono wysłać go nakoniec do Marsylii, gdzie się właśnie sir Arthur znajdował, który do Włoch się wybierając, w listach pełnych tkliwości i szczeréj przyjaźni domagał się, aby mu przysłano swojego przyjaciela, nad którym czuwać i z tego smutku go rozerwać się obowięzywał. Marsillat nastręczył się odpro-