Strona:PL Sand - Joanna.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
159

i postępując za poradą swojego sumienia, przyjęła by do siebie swoją ciotkę, a ta ciotka by ją gnębiła..... jeźli by się jeszcze czegoś gorszego względem niéj nie dopuściła, — dodał zniżając głos. Wyrzeczcie się tedy waszego szlachetnego zamysłu panie baronie, łatwo wam będzie innym jakim sposobem zapewnić los szczęśliwy Joannie.
Ustępuje tedy, widząc, że macie słuszność, księże proboszczu, — odpowiedział Wilhelm głosem równie cichym, — sądzę nawet, że przy téj nadzwyczajnéj draźliwości jéj czucia trzeba się będzie zająć jéj losem nie radząc się jéj wcale.
— Bez wątpienia. Czas i sposobność najlepiéj wam poradzą. Co nam na teraz uczynić wypada dla niéj, to głównie oznaczyć miejsce, dokąd się tymczasem udać ma na mieszkanie. — Powiedz no nam Joasiu — dodał proboszcz w głos — gdzie na początek mieszkać zamyślasz?..... Dzisiaj na przekład?
— Czy chcesz przyjść do nas, Joasiu? — zawołała Klaudyja z dobrowolnością życzliwą.
— Dziękuję ci moja kochana. Twoja matka i tak wiele ma kłopotu, i dosyć jej na tobie aby się starać miała dla kogo; a ja nikomu nie chcę być ciężarem.
— Joaś, — rzekł proboszcz, — nie możesz liczyć na to, że tu z dnia na dzień znajdziesz robotę. Musisz na początek osiąść w jakim uczciwym domu, gdzie twój ojciec chrzestny wydatki za ciebie zapłaci.
— Bez wątpienia — rzekł Wilhelm — jeżeli tylko Joasia nie będzie za nadto dumną przyjąć odemnie najmniejszéj przysługi!