Strona:PL Sand - Joanna.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VIII.
Praczka.

Joasia natychmiast powróciła do dolmenu, a Wilhelm widząc ją klękającą koło kamienia, pobiegł i wyszukał dla niéj pod nogi poduszeczkę ze słomy, która się między połamanemi i rozrzuconemi sprzętami znajdywała, które Wielka-Gotha ratować zaczęła.
— Jakżeż to panicz chrzestny jest dla mnie litościwy, — rzekła Joanna zdziwiona takiemi względami. — Wszakże moja biédna matka sama nie byłaby mogła więcej dla mnie uczynić, jak wy czynicie paniczu!
— Dobra i kochana Joasiu! — odpowiedział młodzieniec wzruszony; — chciałbym z tobą pomówić, i to czém prędzéj tém lepiéj. Czy masz na tyle odwagi, żebyś mnie posłuchać mogła?
— Jak chcecie paniczu chrzestny, to zależy od waszéj woli. Jednak, gdybyście to do jutra odłożyć chcieli, tobym i ja wolała. Oto patrzcie, moja najdroższa nieboszczka wymaga pacierzy, a mnie się tak zdaje, że to nie ładnie rozprawiać w obec niéj. Jutro po pogrzebie,