Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie! zostaniesz, odparł Roger, twoim obowiązkiem jest także słyszeć mnie usprawiedliwiającego naszych rodziców, których ten stary nędznik udaje, że broni.
Zapukano do drzwi. — Gaston otworzył — To Ambroży, rzekł, czego chcesz mój stary? czy ci gorzej?
— Nie, odpowiedział Ambroży, nie pozwoliłbym sobie tu wchodzić, ale sypiam zwykle na dole, a że ten pokój leży właśnie nad moją izbą, każde słowo słychać kominem. Gdyby tam był kto inny, mógłby z całej tej rozmowy brzydki zrobić użytek. Ja wiem wszystko, bo używano mnie często do tych spraw, ale pozwoli mi hrabia tu zostać i posłuchać, kto to jest ten ksiądz Ferras, o którego istnieniu nic nie słyszałem. Jestem wierny rodzinie pana hrabiego jak stary pies domowy i posiadam całe zaufanie pani hrabiny.
— Przejdźmy więc do mego pokoju, rzekł do Ambrożego Roger, ściskając mu ręce.
Wziął jeden lichtarz, ja drugi i poszliśmy do sąsiedniego pokoju. Roger blady jak trup usiadł w fotelu, zmusił Ambrożego do zajęcia obok stojącego krzesła, a Gaston od czasu przybycia Ambrożego zdawał się jeszcze więcej zaniepokojonym.
— Nie pojmuję, zaczął Roger, jak taka prosta i naturalna rzecz ujść mogła baczności wszystkich. Wiecie, iż ojciec mój pomimo wysokiego rozumu i wykształcenia miał napady choroby umysłowej, spowodowanej rozdęciem wątroby. Najsławniejszych lekarzy pytałem bez wymieniania osoby o objawy podobnej słabości, i powiedzieli mi, że szczególnie cierpiąca wątroba sprawia chwilowy obłęd i sprowadza dziwaczne myśli i zamiary, a nawet wstręt niepokonany do różnych rzeczy lub osób. Otóż ojciec mój miał wstręt do dzieci, a nieszczęściem jego pierworodny syn przyszedł właśnie na świat podczas silniejszych