Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

céde utrzymuje, że stworzy mu szczęście, a my Karolu będziemy często przyjeżdżać dzielić z nim jego radości. Będę się starała, żeby i Roger zakosztował prawdziwego szczęścia i nauczył się je pojmować. Niestety! Jakiż nieoszacowany wpływ mógłby Gaston wywierać na swego brata. Salcéde musi mnie nauczyć, jak mam sobie z Rogerem postępować, bo ja go dotąd tylko kochać umiałam. A to nie dosyć, nieprawdaż Karolu?
Mówiła z takiem ożywieniem i swobodą o doskonałości Salcéde’a, że aż mnie to gniewało. Zapomniałem, jak niestosowną była chwila, i zacząłem mówić o projektowanem przez baronowę małżeństwie jej z Salcédem. Ani ją to zmięszało ani zadziwiło i widziałem, że musiała już nieraz nad tem rozmyślać; nie odpowiadała mi jednak, tylko zapytała jak baronowa wyglądała przy tej rozmowie. Niespokojny i na serjo wzruszony, zapewniłem ją o szczerem poświęceniu baronowej.
— Niech pani hrabina, dodałem, wypowie bez obawy co zrobić zamyśla.
Zatrzymała się w milczeniu zamyślona; naraz wskazała ręką w ciemności i rzekła stłumionym głosem: — Słuchaj! mówią o dwadzieścia kroków od nas, słyszę głos Gastona!
W istocie, Gaston szedł naprzeciw nas tą samą ścieżką i nie sam. Łagodny głos Karoliny odpowiadał mu. Dwoje zakochanych szło razem do „zakątka“. Nie, mówiła Karolina, nie pójdę dalej, gdyby mi przyszło usłyszeć, że pan Alfons się sprzeciwia, nie miałabym siły być dumną i rozpłakałabym się.
— Nie może się sprzeciwić, odparł Gaston, bo ja tylko od matki zależę; on powie tak z pewnością.
— Wolałabym umrzeć, aniżeli być przyczyną gniewu twojej matki, a może i obopólnego nieporozumienia.