Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

które jemu zawdzięczam. Prędko, prędko, odpiszcie że mnie oczekujecie, a ja się zamknę, udając chorobę. Powierzam Rogera ludziom pewnym, biorę parowy statek i jadę do was. Odpowiedzcie prędko Rolandzie, która was ubóstwia!“
Coż miało to „wy“ oznaczać? To daje wiele do myślenia. Pani Flamarande która wtedy była we Włoszech, zrobiła tylko połowę drogi. Po moim wyjeździe z Flamarande, zawieziono jej syna do Marsylji, ale Salcéde’a tam nie było, bał się zobaczyć ją bo kochał ją więcej jeszcze jak kiedykolwiek. Hrabinie powiedziano, że taka schadzka mogłaby w razie wykrycia tej podróży przykre mieć dla niej następstwa. Tylko baronowa i Ambroży przyjeżdżali z Gastonem. Michelina też przypuszczono do połowy tajemnicy ażeby zezwolił na podróż dziecka. Myślał, że Salcéde był jego krewnym i znał jego matkę. Tak był sowicie wynagrodzony za przyjęcie go do swego domu i za swoje starania, że nie bał się niczego i zaufał zupełnie Salcédowi.
Natrafiłem też na ślad owej schadzki w lasku bulońskim. Salcéde tajemnie przybył do Paryża a hrabina chciała koniecznie widzieć się z nim i podziękować mu osobiście.
Widocznie opierał się długo chęci widzenia jej. Bał się o jej reputację i przystał dopiero na tę schadzkę pod warunkiem, że baronowa będzie obecną; ale baronowa nie przyszła. Napisała do niego nazajutrz bardzo dwuznaczny list:
„Nie, nie miałam odwagi widzieć pana u jej nóg oto wszystko! Nic mi się nie stało. Umyślnie nie dotrzymałam wam słowa. Nie myślałam, że przykra wam będzie moja nieobecność. Przebaczcie mi! Wciągnęliście mnie do czynów bohaterskich, które częstokroć przechodzą moje siły. Ale oprę się, bądźcie spokojni, pozwólcie mi tylko płakać i nie troszczcie