Do przedziału jej wsiadło dwu gogów, z którymi flirtuje w najlepsze, nic sobie ze mnie nie robiąc. Umieram z zazdrości i gonię od pociągu na stacyę po sprawunki i spieszę się, by pociąg nie uciekł. Nastał wieczór. Moja pani rozciągnęła się wygodnie po jednej stronie przedziału i otuliła się w futro, podczas, gdy dwaj kawalerowie siedzą naprzeciw niej i udają jej aniołów stróżów. Ja niestety muszę się dusić w ciasnym przedziale trzeciej klasy, w dymie tytoniowym i słuchać sprośnych piosnek żołdaków lub wstrętnego żydowskiego żargonu.
∗ ∗
∗ |
W Wiedniu zatrzymaliśmy się na jeden dzień, celem załatwienia sprawunków. Oczywiście towarzyszę jej po sklepach i magazynach jako służący, krocząc za nią w przyzwoitem oddaleniu kilka kroków i dźwigając na sobie, jak posłuszny osioł całe fury towarów.
Przed odjazdem w dalszą drogę kazała mi się przebrać po krakowsku. Rad nierad naciągnąłem szerokie, czerwone w paski spodnie, wysokie buty, bogato wyszywaną sukmanę i pas z mnóstwem brzękadeł i kółek. Do kompletu przepyszną czerwoną rogatywkę z pękami piór pawich. Jest mi w tem nawet dość ładnie. Nie mam nawet czasu oponować przeciw temu, gdy moja pani podarowała kelnerowi mój nowiutki garnitur.
Mam uczucie, jakobym był niemem stworzeniem, sprzedanem na jarmarku, albo żem zaprzedał duszę dyabłu i on teraz ze mną tak wydziwia.
∗
∗ ∗ |
Mój piękny dyabeł wpakował mnie znowu do trzeciej klasy, ale tu przynajmniej niema już zasmarowanych galicyjskich żydów ani chłopów z fajkami. W przedziale jadą jacyś włoscy robotnicy, sierżant od żandarmów i jakiś ubogi malarz. Powietrze w przedziale, niema już zapachu cebuli, lecz trąci zgliwiałym serem i salami.
Zapadła znowu noc. Wyciągnąłem się na drewnianej ławce i zdaje mi się, że wszystkie kości we mnie połamane. Nie brak jednak i poezyi w tem wszystkiem. Siedzący naprzeciw sierżant ma twarz, jak Apollo w Belwe-