śliwy? — odpowiedziała z pewnym wyrzutem, — czy zmniejsza twoje szczęście to, że należałam przedtem do innych i że po tobie posiadać mnie będą znowu inni? czy zresztą rozkosz twoja byłaby mniejsza, gdybym nawet równocześnie uszczęśliwiła drugiego?
— Wando!
— Bo, widzisz — mówiła dalej, — to byłby jedyny sposób wyjścia. Ty nie chcesz mnie utracić, bo mię kochasz, i ja ciebie kocham i mogłabym się nie zmienić do końca życia pod warunkiem, że oprócz ciebie...
— Co za myśl! — krzyknąłem. — Co za zgroza wieje z tych słów, Wando!
— Pytam jednak, czy mimo to kochasz mię mniej, niż przedtem?
— Ależ przeciwnie.
Wanda oparła się na łokciu i mówiła dobitnie, a zwolna:
— Mnie się zdaje, że kobieta, chcąc na zawsze pozyskać mężczyznę, nie musi koniecznie być mu wierną. Którażbo kobieta może być więcej uwielbiana nad heterę?
— Rzeczywiście w niewierności kobiety jest coś, co wywołuje bolesną rozkosz, najwyższy szczebel namiętności.
— Nawet dla ciebie? — podchwyciła żywo.
— Tak, nawet dla mnie.
— I jeżeli ja zrobię ci tę przyjemność... — dodała szyderczo.
— W takim razie będę straszliwie cierpiał, ale tem więcej uwielbiał cię i kochał. Tylko nie śmiesz mię okłamywać, lecz z całą siłą i bezczelnością demona musisz powiedzieć mi: ciebie jednego będę kochała, ale oddam się każdemu, kto mi się podoba.
— Nie jestem usposobiona do kłamstwa — odrzekła potrząsając głową. Lecz któryż mężczyzna zdolny jest oprzeć się prawdzie?... Jeżeli naprzykład powiem ci: podobne życie, ugruntowane na zasadach pogańskich, jest moim ideałem, czy znajdziesz w sobie tyle siły, aby to znieść?
— Niezawodnie, od ciebie zniosę wszystko, byle tylko cię nie utracić. Czuję bowiem, jak małą wartość dla ciebie przedstawiam.
— Ależ, Sewerynie...
— A jednak tak jest, i właśnie dlatego...
Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/54
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.