czenie olbrzymiego samowara. Kołysałem się w bujającym fotelu, przypatrując się urządzeniu komnaty tego dziwaka. Były tu szkielety zwierząt, wypchane ptaki, globusy, odlewy gipsowe, modele i inne osobliwe drobiazgi. Nagle spostrzegłem wśród tych rupieci, przytwierdzonych do ścian, obraz, który dziś jeszcze stoi mi przed oczyma w blasku ognia kominkowego i wzbudza we mnie nieokreślone wrażenie.
Był to obraz olejny wielkich rozmiarów, malowany dość barwnie podług szkoły belgijskiej, przedstawiający przecudnie piękną nagą kobietę, okrytą jedynie futrem o obfitym ciemnym włosie. Z twarzy jej promieniowała słoneczna pogoda i wyraz jakiegoś rozkosznego zadowolenia. Wyciągnęła się w pół leżącej postaci na otomanie, na lewym łokciu się wsparłszy, w prawej ręce dzierżąc szpicrutę. Lewą stopę oparła niedbale na grzbiecie mężczyzny, który tarzał się przed nią jak niewolnik, ba, więcej może — jak pies wierny, chociaż najwidoczniej maltretowany. Człowiek ten, o szlachetnych, choć nieco ostrych rysach, wzrokiem, pełnym rozkosznego omdlenia, patrzał w twarz dręczącej go kobiety z uśmiechem, wyrażającym boleść i równocześnie jakieś dziwne zadowolenie. Był to... Seweryn. Wydawał się młodszym o jakie lat dziesięć i nie nosił wówczas brody.
— Wenus w futrze! — zawołałem, wskazując obraz. Widziałem ją w moim śnie... To ona!
— Widziałem ją i ja — odparł grobowym głosem Seweryn, — z tą tylko różnicą, że... na jawie, własnemi oczyma.
— Naprawdę?
— Och, to głupia historya.
— A więc teraz rozumiem. Widocznie widziałem przypadkowo u ciebie ten obraz i przyśnił mi się potem. Powiedz mi jednak, jaki zaszedł stosunek między tobą a tą dziwną postacią. Niewątpliwie odegrała ona w twojem życiu ważną rolę; czyż nie tak?
Seweryn, zamiast odpowiedzi, wskazał mi pendant, mówiąc:
— A teraz spojrz tam.
Drugi obraz, stanowiący pendant do tamtego, był doskonałą kopią znanej z galeryi drezdeńskiej „Wenus przed zwierciadłem“ Tycyana.
Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/14
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.