Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uczucie, że jestem męczony przez ubóstwianą i szczęśliwego rywala, napełniało mię nieopisanym wstydem i rozpaczą.
Najhaniebniejszem było to, że ja w swem opłakanem położeniu, pod batem Apolla i przy okrutnym śmiechu mojej Wenus, odnajdywałem z początku jakiś fantastyczny, nadzmysłowy wdzięk, lecz Apollo wypędził ze mnie poezyę swym batem. W końcu w bezwładnej wściekłości ścisnąłem zęby i przeklinałem siebie, lubieżną fantazyę, kobietę i miłość!...
Teraz widziałem z przerażającą jasnością, że ślepa namiętność i lubieżność prowadzi mężczyznę schwyconego w sieć kobiety przewrotnej do nędzy, niewolnictwa a nawet do śmierci.
Zdawało mi się, że zostałem obudzony ze snu.
Już mi krew tryskała pod jego batem, już skurczyłem się jak ślimak, którego stratowano, on jednak ciągle bił bez litości, a ona śmiała się okrutnie. Wreszcie zamknęła spakowane kufry, zarzuciła podróżny płaszcz, i śmiała się jeszcze wtedy, gdy wsparta na jego ramieniu przestępowała schody i siadała do powozu.
Przez chwilę było cicho.
Podsłuchiwałem zdyszany.
Terez trzasnął ktoś z bata, konie ruszyły, jakiś czas słychać było toczenie wozu i nastąpiła zupełna cisza.

∗                    ∗

Przez moment myślałem nad wykonaniem zemsty, chciałem go zabić. Byłem jednak związany nieszczęsnym kontraktem, nie pozostawało więc nic innego, jak tylko zacisnąć zęby i, dotrzymać słowa.

∗                    ∗

Pierwszem uczuciem po okrutnej katastrofie mojego życia, była tęsknota do trudów, niebezpieczeństw i doświadczeń. Chciałem zostać żołnierzem i udać się do Azyi lub Algieru, lecz mój stary ojciec, który zachorował, zawezwał mię do siebie.
Powróciłem więc spokojnie do ojczyzny i przez dwa lata dzieliłem troski mego ojca, pomagałem mu prowadzić