Strona:PL Rzym za Nerona (Kraszewski).djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczając z gościńca. Zmierzchało się, gdym po opisie ich szat, po postaciach poznał dwie przekradające się ostrożnie pod murami niewiasty. One to były. Ruta szła przodem, Sabina za nią, dwóch jakichś ludzi, jakby na straży, postępowało w oddaleniu.
Niepostrzeżony dałem się im wyminąć, a potem powoli, ze sromem na czole, jak latrunculus[1] sunąłem się wślad nieszczęśliwej kobiety.
Wyszły na Apijską drogę; widziałem je obie przed sobą, aż do domu Gemellusa. Tu skręciły ku drzwiom i wcisnęły się do wnętrza...
Wstrzymałem się naprzeciw, nie spuszczając oka z domu, do którego mnóstwo osób różnego rodzaju wsuwało się nieustannie...
Miałyżby tam obchodzić jakie tajemne obrzędy jednej z tych bogiń, które sobie rozwiązłość za opiekunki obrała?
— Nie, odpycham przypuszczenie samo, to być nie może! Od drzwi przeciwległej popiny, u której mulnicy i podróżni do Rzymu przybywający zwykle dla przeodziania się stają, patrzyłem długo, alem wychodzących niewiast dostrzec nie mógł. — Noc była czarna, snuło się ludzi dosyć.

Któż jest ten Gemellus? Posłałem nazajutrz na zwiady; w Rzymie, jak wiesz, na usłużnych ludziach nie zbywa. Ledwieś wyrzekł życzenie, jeśli masz je czem opłacić, stu ci się posługaczów natychmiast do spełnie-

  1. Rozbójnik, zbój, rabuś.