Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlaczegóż nie przyszedłeś z pierwszym przyjacielem pierwszej nocy?
Kot rozgniewał się bardzo i odrzekł:
— Czy dziki pies obmawiał mnie przed tobą?
Wtedy kobieta znów rozśmiała się i rzekła:
— Tyś dziki kot, który sam chadza na przechadzkę i wcale o to nie dba — gdzie? Nie jesteś przyjacielem, ni sługą. Sam to powiedziałeś. Pójdźże precz i idź sam na przechadzkę, bo ci wszędzie jednako.
Ale kot udał zmartwionego i przemówił:
— Więc nigdy nie dostanę się do jaskini? Więc nigdy nie zasiądę przy ciepłym ogniu? Więc nigdy nie będę pił ciepłego, białego mleka? Tyś taka mądra i taka piękna! Nie powinnaś być okrutną nawet dla kota.
Kobieta odpowiedziała:
— Wiedziałam, że jestem mądra, ale nie wiedziałam, że jestem piękna. Przeto zawrę z tobą umowę. Jeżeli kiedy powiem słowo na twoją pochwałę, to będziesz mógł przyjść do jaskini.
— A jeżeli rzekniesz dwa słowa na moją pochwałę? — zapytał kot.