Strona:PL Rosny - Vamireh.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego cios, ześlizgnąwszy się po łopatce — chybił celu. On również padł na trawę, również ujrzał zniżające się nad sobą ostre i szybkie rogi zwierzęcia; wszyscy też myśleli, że zginął. Ale oto nagle, zwinny jak łosoś w rzece, z podniesioną maczugą zjawia się Vamireh. Miał zaledwie tyle czasu, aby podnieść Theranua i odrzucić go na bok, troglodyci zaś krzyczeli wkoło.
Yamireh jest silny, jak mamut... Dawszy znak ręką, Yamireh usunął wszelką pomoc; potem w odległości sześciu stóp od byka rzekł do niego.
Wracaj do swoich, mężny... tak godny tego by żyć i stwarzać wielką rasę byków, tak godny długiego jeszcze pasania się na soczystych trawach doliny. Byk nieruchomy patrzał na myśliwca białawemi, dużemi źrenicami, a w duszy Vamireha rozlegał się jakiś szept politowania nad wspaniałem zwierzęciem, które padło ofiarą losów walki. Jednakże, bez rozpędu już teraz, gdyż z żył jego krew prawie uciekła, byk jeszcze raz zniżył rogi, jak do obrony, oczekując napadu człowieka, Yamireh zaś ciągnął dalej.
Nie, mój dzielny... Vamireh nie ugodzi wielkiego bawołu zwyciężonego! Vamireh żałuje, że dolina pozbawioną została walecznego, który broniłby swego rodu przed lwem, panterą...
Klęcząc na ziemi, bawół zdawał się słuchać myśliwca; jak gdyby w rozmarzeniu jakiemś bez-