Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odszedł — i błądząc znowu po polach, rozmyślał jakby zadany mu dziw mógł być spełnionym.
Po mału zaszło słońce, a na około stawało się co raz ciemniéj i ciszéj. Wtedy przybiegła do niego mysz i tak się ozwała: „Witaj mi zdrów, mój dobrodzieju! Cóż to rozmyślasz tak głęboko? Nie mogeż ci dać w tém rady, żeby ci za twoją łaskę odwdzięczyć? —
Ferko poznał mysz, którą wodą swoją uzdrowił, i odrzekł: „Jak możesz mi poradzić, w rzeczy przechodzącéj wszelką ludzką możność? Do jutrzejszego wieczora mam wszystkie zboże z całego kraju zebrać na jedna kupę; braknie zaś choć jednego ziarnka, życie stracę.” —
— „Ach!” zawoła mysz: „o tę drobnostkę nie troszcz się wcale! Już ja ci ją sprawie. Zanim jutro słońce zajdzie, przyjdę tu, powiedziéć ci jak wszystko będzie gotowo.” — I ze skrzętnym pośpiechem odbiegła.
Młodzieniec dopiéróż uczuł zupełną spokojność w duszy, nie wątpiąc że i mysz dotrzyma mu słowa, spełniając ciężkie zadanie za niego. — Przyległszy na murawie, przespał spokojnie noc całą, a nazajutrz ocknął się pełen wesołego oczekiwania. —
I w rzeczy saméj, nim jeszcze wieczór przyszedł, zjawiła się mysz, z wieścią: „Możesz iść, zaprowadzić króla do pagórka; wszystko się stało podług jego woli.” — Ucieszony poszedł więc na zamek i do-