Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

popiół wargami, ze zaciętemi śmiertelnie zębami, całą zimną i skostniałą, leżącą istny trup w łóżku. Daremne były wszelakie zabiegi; próżno wódkami trzéźwili, próżno jéj ciało do krwi szczotkami tarli — nic jéj przebudzić niemogło. Stary król, zdjęty rozpaczą, poczał rwać sę włosy siwe; aż mu lékarze przyszli na pociechę powiedzieć, że córka jego, choć wrzkomo martwa, żyje przecie; ale czar na nią taki zły rzucony, przeciw któremu wszystka sztuka ich nienada. Słał tedy król sługi z wieścią do przyszłego zięcia swego, by radził, co począć w takiéj srogiéj przygodzie.
Zafrasował się dziadowy syn to słysząc, — lecz w téjże chwili na pamięć mu przyszła baba owa, którą wybawił od śmierci. I myśląc sobie: kiedyć mi stworzenia marne dały pomoc w swéj porze, jako obiécały, czemużby li człowiek nie miał dać jéj wedle przyrzeczenia? Zawołał więc głośno, jak był nauczony:

„Babo-dziwa, babo-dziwa!
„Przyjdź mi w pomoc, jako żywa!” —

Zaledwie skończył, wicher zadzwonił szybami, okno ościéż się otwarło i baba czarownica wpadła na ożogu.
— „Ha! jak się miéwasz? mój chłopcze! Czegóż trzeba ci odemnie?“ —
On jéj wziął zatém rozpowiadać utrapienie swoje, prosząc pokornie o radę. A baba na to: „kochanka