Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

choćby najdroższego, w nagrodę dano mu będzie. To posłyszawszy nie jeden śmiałek odważył się nurkować po dnie; jedni, jak raz na dno poszli, tak niewyszli z wody więcéj, — drudzy, szczęśliwsi, powracali żywi, ale z próżnemi rękoma. Więc co godzina lud tracił nadzieję, wzrastał żal i trwoga; — aż i noc w końcu nadeszła.
Na wilgotnym brzégu rzéki, stał smutny dziadowy syn, myśląc o swéj królewnie; a zwlekając z siebie szaty, mówił:
— „Jeśli zdołam znaleść zgubę, król w nagrodę córkę dać mi musi; nie znajdę li jéj i sam przy tém zginę, nic nie stracę, — bo już i tak niéma dla mnie życia w świecie bez mojéj drogiéj dziewczyny.“ —
Kiedy postąpiwszy ku wodzie tylko co już wskoczyć chciał, naraz usłyszy plusk głośny: fala pieni się i na dwoje dzieli, — ogromna ryba, o złocistym grzbiecie, skrzélach srébrzystych, z głową jak gdyby człowieczą, podpłynie tuż do nóg jego, niosąc w paszczęce królewską koronę. Młodzieniec, żywo wyciągnąwszy rękę, pochwycił drogi klejnot; a ryba znów się w modre zanurzyła tonie. On pobiegł, uszczęśliwiony, wprost ku królewskim komnatom, zwiastując dobrą nowinę. — Król, który skłopotany dotąd nie był zasnął, posłyszawszy to, pobiegł go uściskać i tysiączne czyniąc dzięki, pytał jakiej by chciał nagrody. Natenczas chłopiec niebogi, ściskając pańskie kolana, opowiedział mu swą miłość i