Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— „Piękny chłopcze, przez Bóg żywy! ratujże mnie, ratuj! Oto te dwa opoje niewinnie mnie topić wleką.” —
— „Toś ty, psia jędzo! niewinna? A kto to moja Kaśkę tak srodze osypał? kto Wojtkowéj kobiécie zadał przeklętego, co ją juże trzy dni dławi, i wszystkiemi świetościami odpędzić się nieda? —
— „Twoja babę osypało, bo za chłopami latała, kiedy ty spity za piecem leżałeś; a Wojtkową, jako żywo, nie djabeł, jeno wódka piecze w gardzieli, co jéj nad miarę pijała. I z wami się takoż stanie jeśli pić nieprzestaniecie!” —
— „A to ty, nieczysta jucho! wygrażać nam jeszcze będziesz? Daléj z nią, Wojtku! do wody! A ty chłystku! precz nam z drogi, niewtykaj nosa gdzie ci niepotrzeba, niechcesz li się z nią wraz skąpać.” —
Ale dziadowemu synowi żal się zrobiło babiny i niechciał sucho puścić wyzywania: ująwszy zatém kij oburącz, wpadł z nim na grzbiety złym chłopom. Jako zaś był chłop zdrów i silny, a oni dobrze podpili, nie trwało ani chwilki że porzuciwszy biédną kobiécinę, wziąwszy za pas nogi pierzchli.
— „Niechajże ci się wszystko dobrze dzieje, za tę usługę twoją; a jeźli kiedy w swém życiu zażądasz pomocy mojéj, zawołaj tylko te słowa:

Babo-dziwa! babo-dziwa!
Przyjdź mi w pomoc, jako żywa!