Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak jéj był dziadek powiedział, zobaczyła wnet obok siebie drzewo śpiewające, i ptaszek gadający nadleciał, i z przydrożnego kamienia zdrowy braciszek do niéj przystąpił. A tak przyszli społem do domu, i z nimi ptaszek przyleciał, i drzewo przywędrowało, i woda z dzbanuszka ustawicznie w górę wytryskała.
Tymczasem Król po utracie żony, będąc wielce smutnym i nie mogąc nigdzie znaleść pokoju, wyjechał do onéj puszczy na łowy, gdzie jego dziatki mieszkały. Chłopczyk ciekawy, usłyszawszy grające trąbki i psów szczekanie po lesie, przyłączył się do myśliwców królewskich i z prostego łuku w oczach samego Króla ubił szczęśliwie zająca, którego mu Król darował, i powiedział, żeby go sobie zaniósł do domu i że on sam tam na posiłek wstąpi. Skoro więc młodzieniaszek ze zającem do siostry powrócił, frasowali się oboje, czém Króla uraczą; aż ptaszek odezwał się do dziewczynki. Oto upiecz zająca przy gałązkach z owego drzewa, które przyszło za tobą, i uwarz klósek, a te przesyp twemi perłami i daj Królowi napić się wody z dzbanuszka, to i dosyć będzie.
Po chwili téż zajeżdża Król przed ów złoty domek, gdy się dziwi jego kosztownéj budowie, a miski obsypane perłami obaczy, wtedy ów ptaszek przemówił do niego: Czemu się dziwisz Królu? wszakci to są perły z łez córki twojéj, o których ci żona twoja naprzód przepowiedziała; a wszakci ten do-