Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rodowi o nieskończoném miłosierdziu boskiém. — Złodziéj, skruszony łaską doznaną, odpokutował zeszłe występne życie i stał się cnotliwym człekiem. —

3.

Dawniéj bywało, że cudownéj figurze rosły włosy na głowie, jakby żywéj osobie, — które Biskup co rok zbiérał i na relikwje wiernym rozdzielał. Od czasu wszakże jak któś, skrycie, niegodną obciął je ręką, włosy odrastać nazawsze poprzestały. —



IV. Bazyliszek[1].

Za panowania króla Zygmunta-Augusta przytrafiło się w Warszawie, że w sklepach pod pogorzałą kamienicą na Krzywém — Kole (jednéj z ulic staromiejskich) wylągł się był Bazyliszek, — którego natura jest takowa, że wszystkie żywe stworzenie

  1. Podaję tu wypadek ten o tyle tylko, o ile po dziś trwa w opowiadaniu staromiejskiéj ludności; ktoby go chciał poznać z większą dokładnością, znajdzie w zbiorze powieści: Nowy gabinet powieści S. Z. Sierpińskiego, — gdzie treść, wyjęta z starego kalendarza Stanisława z Łazów Duńczewskiego, oprawna jest jeszcze w ramy wybornéj opowieści.