Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Ha! tuś mi to jest, ty mądry ptaszku!.. Czekaj, teraz mi nie ujdziesz!“..
Wystawić że sobie co się Marcinowi w duszy działo!… Strzyga poczęła obiema rękoma rozrzucać z kupy kości, przerzucając je po nad ółtarzem na kościół. Była to wprawdzie praca nie lada, ale piekielnicy szła tak predko, jakby sto rąk miala. — Wreście biédny siérota czuł że już jest niedaleko niego.
— Minutka jeszcze, — i Boże zmiłuj się duszy mojéj“ — pomyślał sobie skruszony. — Alić, zaledwie w duchu domówił tych słów, na wieży uderzyła druga godzina: strzyga zgrzytnęła okropnie i biegła z wrzaskiem do otwartego grobu. Kamień z łoskotem sam się za nią zawalił — i wszystko ścichło, jakby makiem zasia ł.
Marcin wyszedł wtedy ze swego ukrycia, a odetchnąwszy głęboko, jakby się na świat na nowo narodził, klęknął naprzód przed ółtarzem, dziękując w serdecznej modlitwie Bogu za ocalenie swoje. — Potém, znużony, odszedł na kościół, i przyległszy na jednéj ławce zasnął.
Z świtem, o piątéj godzinie, zakrystjan przyszedł otwiérać kościół, a z nim król sam, dworzanie i wielka ciżba ludu, — bo już się po mieście rozniosło o odwadze Marcina. Wszedłszy do kościoła, pojrzeli wszyscy ciekawie, a niewidząc nikogo wykrzykli jednozgodnie: „zginął jak i drudzy!“ a król smutnie