Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w mieście, narażając własne życie, a to dla waszego dobra? Wszyscy uciekli, tylko ja jeden stawiam czoło zarazie i rozruchom... Więc dlaczegóż przypisujecie mi jakąś winę, miast okazać uznanie?
Rzekłem mu:
— Wiadomo, że chytry lekarz jątrzy ranę, bo z niej żyje. To samo czynisz ty, oprawco miasta. Podniecasz rozruchy, żywisz się zarazą, porozumiewasz się ze zbójcami, palisz nasze domy, wydajesz na łup tych, których ci bronić przystało, a szczujesz na nich tych, których zwalczać trzeba. Powiedz nam tedy, zdrajco, czy przez chciwość zysku, czy ze strachu oddajesz się temu haniebnemu procederowi? Powiedz, jaki ci mamy napis zawiesić na szyi, czy taki: Oto człowiek, który zaprzedał zbójom rodzinne miasto za trzydzieści srebrników — czy taki: Oto radny miasta, który, salwując własną głowę, oddał głowy obywateli pod topór! Gadaj!
Wpadł w złość i krzyknął:
— Czynię, com czynić winien! Mam władzę! Palę domy nawiedzone zarazą, gdyż tak mówi prawo!
— Znaczysz krzyżem zarazy domy tych obywateli, którzy nie trzymają z tobą! Kto